poniedziałek, 2 stycznia 2012

Nowy rok, nowe możliwości, nowe życie...?

Ile z was przy okazji nowego roku, obiecuje sobie, że spełni swoje postanowienia noworoczne?
Sądze, że prawie każdy. A ile z tych postanowień zostaną spełnione? Myślę, że 99% to nie wypały wojenne.
Która z nas nie zna, wspaniałej Bridget Jones, która rok zaczynała od postanowień, że nie będzie:
-palić,
-pić za dużo alkoholu,
-umawiać się z :
     -seksoholikami,
     -pracoholikami,
     -megalomanami i etc.,
- i oczywiście schudnie:).
Najciekawsze jest to, że już na samym początku roku, łamie swoje postanowienia.
Ale Bridget jest tak przemiłą osobą, że każdy kto ogląda jej perypetie i koleje losu, zżywa się z nią i wybacza jej niedoskonałości. No cóż nie jestem Briget Jones, a moim chłopakiem nie jest przystojny prawnik o zniewalającym brytyjskim akcencie (w tej roli boski Colin Firth,..a może Pan Darcy). Niestety jej przykład pokazuje, że postanowienia noworoczne są przestażałe i w gruncie rzeczy nic nie warte. No chyba, że jesteśmy twardzi i mamy pewność, że to co zostało przez nas powiedziane, to napewno zostanie spełnione. Wiele razy obiecałam sobie, że gdy po katowaniu wiosennym, schudne te pięć kilo i będe ważyć 55kg, to z całą pewnoscią je utrzymam. Szkoda, że na zimę moja waga, znów wraca do magicznych 60 kg. Można z tym żyć,w zamkniętym kólku(prawie jak taki mały chomik;)), tak jak ja lub katować się przez cały rok, nie jedzenie czekolady, lodów i wszystkich tych przyjemności.
No cóż, wybór należy do nas samych. Ale prawda jest taka, że to bez znaczenia. Najważniejsze jest zawsze, by mieć rodzinę, przyjaciół i zdrowie, a reszta sama przyjdzie. A i jeszcze jedno, być zadowolonym z siebie i wierzyć, że zawsze wszystko się uda.
Życzę wam powodzenia!

au revoir!
Chatte

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz