piątek, 7 października 2011

Zaczęła się jesień, ta prawdziwa i ponura strona tej pory roku.Trochę to przygnębiające szczerze mówiąc,bo lato w tym roku przeleciało mi nad wyraz szybko. Zresztą pogoda nie była, aż tak zachwycająca jak rok temu. W tym, naszym mottem był jeden z filmów bollywoodzkich "Czasem słońce, czasem deszcz". Choć nie wiem czy było to zauważalne dla osób, które pracowały. Ja w tym roku, powiększyłam szeregi osób pracujących i zarazem powiększyłam swoje i tak małe CV, o jedną pozycję. Szczerze powiedziawszy ta praca wiele mnie nauczyła. Na przykład tego, że ma się większą satysfakcję, gdy kupujesz nową parę butów lub możesz zaprosić bliską ci osobę na kolację i zapłacić za nią w dobrej restauracji. Jest się nie zależnym. To jest niesamowite uczucie. Nie chce popadać w żadną ze skrajności, bo żadna ze skrajności nie jest dobra. Nie jestem też feministką i nie uważam, że jest w pełni dobra, ale uczucie, które temu towarzyszy jest w gruncie rzeczy nie do opisania i takie piękne. Odrobina niezależności nigdy nie jest zła, a nawet buduję naszą samo ocenę na dobre. Im jest ona wyższa tym lepiej się czujemy i wyglądamy. A czego się nie robi by dobrze się czuć. Jeśli robimy to dobrze to czemu tego trochę nie poużywać.

au revoir!
Chatte